30 marca 2016

Rozdział XII – małe zmiany

 Hej misiaczki^^ Łapcie nowy rozdział ;] Mam nadzieję, że się spodoba:)
Miłej lektury życzę (bynajmniej nie tej szkolnej xp)
_________________________________________________________________


Harry siedział na łóżku zatopiony w rozmyślaniach o tym co właśnie zobaczył. Jednak jego spokój został przerwany natarczywym pukaniem do drzwi. Brunet warknął zirytowany nie chciał żadnych gości.
- Kimkolwiek jesteś idź stąd – warknął.
- Potty mnie się nie odsyła dobrze radzę – usłyszał znajomy głos.
- Fretko bądź tak dobry i przyjdź później – westchnął.
- Zapomnij – odpowiedział Malfoy po czym wprosił się do komnaty.
- Fretko nie uczyli cię zasad dobrego wychowania? – mruknął Potter.
- Nie musisz się tak denerwować Potty – Draco uśmiechnął się lekko.
- Mój lepiej co chcesz i znikaj. Naprawdę wolałbym zostać teraz sam.
- Właśnie widzę.. Potter może mi łaskawie powiesz co się ostatnio z tobą dzieje? Chodzisz rozkojarzony, a teraz wyglądasz jak by ktoś dał ci porządnie w mordę – zauważył spokojnie blondyn.
- Bo tak się czuję fretko – prychnął brunet.
- Więc może powiesz doktorowi Draco co ci leży na duszy, a dobry doktor ci z tym pomoże? – Potter uniósł lekko brwi na słowa Malfoya.
- A jeśli nie mam ochoty na zwierzenia? – Harry spojrzał uważnie na Dracona
- Zawsze mogę usiąść i poczekać, aż takowa chęć cię najdzie – odpowiedział luźno niebieskooki.
- Uparty ślizgon – prychnął zielonooki
- i kto to mówi – odbił pałeczkę blondyn.
- Pragnę zauważyć, że to nie ja wpraszam się do czyjeś komnaty i próbuję wyciągnąć od drugiej osoby informację – zauważył Harry.
- Jak możesz – Draco przyłożył teatralnie dłoń do czoła – Jesteś okrutny.
- Już nie dramatyzuj smoczku – Harry uśmiechnął się nieco drwiąco.

Draco spojrzał na niego unosząc lekko jedną brew. To ostatnie określenie jego osoby nawet przypadło mu do gustu. Uśmiechnął się chytrze pod nosem i zbliżył do chłopaka.
- Wiesz, że to niekulturalnie kazać komuś cały czas stać podczas rozmowy? – zauważył zajmując miejsce obok Harrego.
- Tak samo jak niekulturalnie jest wpraszać się komuś na głowę i rozsiadać – fuknął Potter.
- Ach Harry dlaczego jesteś dla mnie taki okrutny? – Draco przybliżył się odrobinę do bruneta.

Blondyn obserwował uważnie reakcję drugiego chłopaka. Jednak nic nie wskazywało, żeby Harry był niezadowolony z jego obecności. Bardziej można stwierdzić, że był skrępowany. Draco uśmiechnął się w duchu stwierdzając, że obecnie Harry wygląda cholernie uroczo. Niebieskooki pochylił się jeszcze bardziej nad brunetem co spowodowało, że Harry chcąc lekko się odsunąć stracił równowagę i opadł na łóżko. Draco uśmiechnął się na ten widok zwycięsko i pochylił nad chłopakiem. Blond włosy Dracona opadły mu lekko na twarz jednak jemu to nie przeszkadzało. Ostrożnie, z lekką dozą niepewności zbliżał swoją twarz do twarzy Harrego. Nie chciał go spłoszyć, ani też nic wymusić. Jednak Harry zdawał się spokojnie leżeć i czekać na ruch chłopaka. W końcu gdy twarzy obu chłopców znajdowały się blisko siebie Draco złożył na ustach bruneta delikatny pocałunek. Nie trwał on jednak zbyt długo gdyż Malfoy nie chciał wystraszyć Harrego. Jednak gdy się odsunął by spojrzeć na twarz chłopaka, który leżał pod nim, zdecydowanie nie zobaczył u niego niechęci. Harry uśmiechał się lekko a jego oczy były na wpółprzymknięte. Draco nie mógł się powstrzymać i ponownie złożył na kuszących wargach pocałunek. Jednak tym razem pozwolił sobie na dłuższą pieszczotę. Harry po chwili również zaangażował się oddając pocałunek i niepewnie zaplatając ręce na szyi Dracona. Po dłuższej chwili chłopcy oderwali się od siebie. Blondyn podniósł się lekko by po chwili położyć się na boku obok Harrego podpierając głowę na ręce i przyglądał się chłopakowi z zainteresowanie. Harry odwrócił na chwilę głowę w jego stronę jednak widząc wzrok Draco odwrócił się szybko czym wywołał cichy śmiech blondyna.
- Zamknij się Fretko – mruknął unikając jednak kontaktu wzrokowego.
- Co jest Harry? Nie podobało ci się? – spytał Draco z udawanym przerażeniem.
- zamilcz – tylko tyle padło z ust bruneta.
- Harry.. – ton głosu Draco stał się lekko stanowczy. Jednak brunet zlekceważył go. – Harry spójrz na mnie – niebieskooki czekał na ruch chłopaka, jednak ten nie zamierzał zmieniać pozycji. – Potter do cholery przestań mnie lekceważyć – to podziałało. Harry odwrócił się błyskawicznie z zamiarem szybkiego odpyskowania jednak widok twarzy Draco zniechęcił go do kłótni. – No nareszcie.. Sądzę, że powinniśmy o tym porozmawiać – zaczął ostrożnie chłopak.
- Nie wydaje mi się by było o czym.. – mruknął Harry.
- Potty wiesz tak samo dobrze jak ja, że jest o czym – odarł spokojnie Draco. – Chciałbym wiedzieć co zamierzasz z tym zrobić? 
- Ja? Co ja zamierzam? – brunet popatrzył na niego oburzony.
- Tak Harry, pytam do ty zamierzasz – odpowiedział spokojnie. On doskonale wiedział czego chce, jednak ten przeklęty Potter musi dać mu odpowiedź i lepiej dla niego by była właściwa, bo Malfoyowie nie dają kolejnych szans.

Harry ponownie odwrócił wzrok, zamyślając się. W zasadzie wiedział czego chce jednak nie był pewny czy w obecnej chwili tworzenie jakichkolwiek związków do dobry moment. Tak dużo się ostatnio wydarzyło, a Harry miał niezbyt miłe przeczucie, że jeszcze więcej się wydarzy. Nie chciał pod żadnym pozorem zranić chłopaka, ani tym bardziej zrazić go do siebie. Polubił Dracona zresztą nie tylko polubił. Brunet toczył wewnętrzny konflikt co nie uszło uwagi blondyna, który spokojnie siedział i czekał. Wiedział, że w takich momentach poganianie nic nie pomoże, a wręcz przeciwnie pogorszy sytuację. Nie zmieniało to jednak faktu, że Draco się niecierpliwił. Jak można mu tyle kazać czekać. W końcu jest Malfoyem. Dziedzicem rodu. Tak się nie robi. Jednak Harry miał gdzieś czy Dracon był dziedzicem, czy nie. Mógłby być samym ministrem magii, a i tak musiałby czekać. W końcu Harry odwrócił się do blondyna i spojrzał na niego.
- Draco.. wiesz, że cię lubię.. – zaczął niepewnie.
- Myhymm… czy aby tylko lubisz? – Draco uniósł jedną brew.
- To skomplikowane.. – przyznał brunet.
- Nie wydaje mi się, by w takim przypadku było cokolwiek skomplikowanego – mruknął blondyn.
- Nie rozumiesz.. nic nie wiesz.. 
- Więc może mi powiedz co się dzieje? – przerwał mu Malfoy.

Harry zacisnął usta w wąską linię. Draco przyglądał mu się przez chwilę jednak wiedział, że Potter nic mu nie powie.
- Więc to jest twoja odpowiedź? Tak Harry? – Draco przyglądał się chłopakowi. – Zatem jak chcesz – mruknął chłopak. – Żebyś tylko potem nie żałował – prychnął odwracając się na pięcie z zamiarem opuszczenia komnaty.
Nikt, ale to nikt nie będzie z niego drwił, ani zmuszał do czekania. Skoro przeklęty Potter nie umie się zdecydować to jego problem. On nie będzie czekał, aż łaskawy książę zdecyduje się dać mu jakąś odpowiedź, a tym bardziej nie będzie czekał na to, żeby zostać odtrąconym. Już woli to zrobić pierwszy. Jednak nie zdążył nawet zrobić kroku gdy Harry złapał go za rękę.
- Draco.. czekaj.. to nie tak jak myślisz..
- Więc może do diabła wyjaśnisz mi co się dzieje? – warknął blondyn.
- To skomplikowane… - zaczął niepewnie Harry.
- Potty do cholery. Zdecyduj się, albo w lewo, albo w prawo – prychnął zirytowany Draco.
- Ja.. – uścisk Harrego lekko osłabł.

Draco wyswobodził rękę z uścisku chłopaka i odwrócił się do niego. Harry wyglądał tak jak by właśnie ktoś nieźle go z policzkował. Blondyn westchnął mentalnie.
- Harry.. – zaczął niepewnie. Chłopak podniósł na niego wzrok. Draco zarejestrował, że oczy bruneta są przeszklone. Lepiej, żeby ten nie zaczął mu tutaj płakać. – Harry, spokojnie, lepiej usiądź – poradził sadzając chłopaka na łóżku, sam ukucnął przed nim. – To może jednak powiesz mi co się dzieje?
- Ja.. ja.. dobrze, powiem ci.. – poddał się chłopak.
- Czego się boisz Potty? – Draco wyczuwał strach w głosie bruneta.
- To nic.. sam zrozumiesz gdy się dowiesz.. – mruknął Potter.
- No dobrze więc mi opowiedz co się dzieje – Draco usiadł obok chłopaka.

Chwilę trwało nim Harry zdecydował się zacząć opowiadać, jednak niebieskooki czekał cierpliwie, nie poganiając chłopaka bo doskonale wiedział, że tak tylko by go spłoszył. W końcu Harry zaczął opowieść od nieszczęsnego artykułu w proroku, o którym Draco wiedział, lecz potem powoli dowiadywał się o tym co Harry usłyszał od wujostwa, by na końcu dowiedzieć się o spotkaniu z Chrisem i o tym co zobaczył we wspomnieniach Toma, które pokazał mu jego brat.
- Więc to by było na tyle – zakończył Harry. – A teraz jak chcesz możesz sobie iść.
Draco przez krótką chwilę był lekko oszołomiony jednak słowa chłopaka szybko go otrzeźwiły.
- Nigdzie się nie wybieram. Chyba mi nie powiesz, że sądziłeś, że jak to usłyszę to przestaniesz mnie interesować? – milczenie Harrego chłopak wziął za potwierdzenie. – Harry nie bądź głuptasem. Lubię cię i niezależnie od tego czy stałeś po właściwej stronie wcześniej, czy stoisz po niej teraz nadal cię lubię. Jedyne czego potrzebuję to twojej odpowiedzi – mruknął cicho.
- Ja.. ja też cię lubię Draco – odpowiedział Harry.

Blondyn uśmiechnął się zadowolony z odpowiedzi bruneta i w ramach nagrody pocałował go delikatnie acz stanowczo w usta.
- Więc Harry Poterze co zamierzasz z tym zrobić? – ponowił pytanie Draco.
- Myślę, że chcę spróbować – odpowiedział czym wywołał uśmiech na twarzy swojego nowego chłopaka.

***
Chris był dobrej myśli. Doskonale pamiętał jak Harry wyglądał gdy pokazał mu jak wygląda prawda. Chłopak był oszołomiony, zdezorientowany, może nawet odrobinę przestraszony. Bardzo dobrze. Dzięki temu Christian miał pewność, że chłopak wybierze właściwie rozwiązanie, bo wątpił by po tym wszystkim chłopak wciąż ufał dyrektorowi. Mężczyzna spokojnie wrócił do swojego gabinetu i kazał przynieść sobie kieliszek martini. Coś mu się należy po dobrze wykonanym zadaniu. Dumbledore powinien mieć się na baczności bowiem czas jego rządów i szerzenia kłamstw powoli dobiega końca.
***
Remus Lupin oraz Syriusz Black od kilku dni byli bardzo niespokojni. Zwłaszcza Black był chodzącą burzą gradową i nieszczęsny wilkołak za nic nie mógł go uspokoić. Co prawda sam również się niepokoił zwłaszcza gdy Syri wrócił od wujostwa Harrego i powiedział mu to co przekazała mu Petunia. To było bardzo dziwne i bardzo podejrzane. Syriusz o mały włos nie wylądował w gabinecie Dumbledora ze stertą obelg. Na szczęście dla niego Lupin okazał się trzeźwiej myślącym mężczyzną i powstrzymał zapędy Blacka. Poza tym doskonale zdawał sobie sprawę, że dyrektor bez żadnych dowodów nie przyzna się zarzucanych uczynków.
- Syri błagam opanuj się – Lupin przysiadł obok kochanka obejmując go.
- Chciałbym Lunio, chciałbym, ale cholernie niepokoję się o Harrego – mruknął Black.
- Wiem, ale w tym momencie z tego co się orientuję jest na szlabanie u Snapea – zauważył wilkołak co nie było mądrym posunięciem bo Black warknął cicho. Nadal nie trawił dawnego szkolnego kolegi i nie zanosiło się by on i Snape mieli nagle zapałać do siebie jakimkolwiek uczuciem.
- Wiem Lunio, że chcesz mnie pocieszyć, ale ta metoda kompletnie się nie sprawdzi uwierz – warknął animag.
- Myhymm… wiesz.. sądzę, że znam idealną metodę by odwrócić twoje myśli od tego całego bałaganu – mruknął Remus zbliżając się do kochanka.

Syriusz uśmiechnął się pobłażliwie. Czemu by nie? Ten konkretny sposób był jak najbardziej odpowiedni by zająć jego myśli czymś co nie kręciło się wokół jego chrześniaka. Warknął cicho tym razem by pokazać, że to on tutaj ma kontrolę, a nie jego partner, po czym popchnął Lupina delikatnie na łózko i nakrył jego ciało swoim składając na jego ustach gorący pocałunek.
***
Weekend w Hogwarcie minął całkiem spokojnie dla większości uczniów. Harry oraz Draco rzadko opuszczali komnaty Slitherinu toteż nikt jeszcze nie wiedział co się między tą dwójką dzieje. Nic więc dziwnego, że poniedziałek był dla większości uczniów dniem, który zapamiętają na bardzo długo. Pierwsze zajęcia jakie miały się odbyć były to zajęcia z Transumatcji. Harry uśmiechał się w duchu chęć zobaczyć miny Gryfonów na ich widok. Draco nie mniej był zadowolony zwłaszcza, że Harry nie miał nic przeciwko chodzeniu po korytarzach zamkowych i trzymaniu się za rękę. Może to i trochę dziecinne, ale dla blondyna wiele to znaczyło. Każdy kto zobaczył ową dwójkę chłopców zaraz leciał przekazać pikantne plotki dalej. Nic więc dziwnego, że gdy znaleźli się w sali Transumtacji każdy na nich patrzył i szeptał między sobą. Harrego interesowały tylko dwie osoby. Rozejrzał się szukając Rona i Hermiony. Zdziwiło go, że nie siedzą razem. Wyglądało na to, że się pokłócili. Miał niemiłe wrażenie, że to znów on był tego powodem. Przyjrzał się twarzy Hermiony jednak dziewczyna nie wyglądała na specjalnie zaskoczoną, alni tym bardziej zbulwersowaną, za to Ron wyglądał tak jak by ktoś właśnie odwołał święta Bożego Narodzenia. Harry miał niejasne przeczucie, że przez tego chłopaka będą kłopoty. Draco zauważył zmianę na twarzy bruneta delikatnie ścisnął jego dłoń. Wolał się nie odzywać bo Mcgonagal nie tolerowała niesubordynacji na jej zajęciach. Pogada ze swoim chłopakiem po zajęciach tym bardziej, że mają dwie godziny przerwy, a dopiero potem eliksiry. 
Harry za wszelką cenę starał się skupić na tym co mówiła profesor, jednak przychodziło mu to z trudem co nie umknęło uwagi nauczyciela. Mcgonagal spojrzała surowo na Harrego i zadała mu dwa pytania z bieżącego tematu. On jednak nie był w stanie na nie odpowiedzieć przez co utracił ku radości Rona dziesięć punktów dla Slitherinu przez co z tym większą radością przyjął koniec zajęć.

- Harry możesz mi powiedzieć co tak bardzo rozpraszało twoją uwagę na zajęciach u Mcgonagal? - spytał Draco przyglądając mu się uważnie gdy już znaleźli się w swoich komnatach.
- Weaslay i Granger – odpowiedział szybko.
- Nie zaprzątuj sobie nimi głowy – poradził chłopak.
- Sądzę, że Hermioną rzeczywiście nie muszę sobie zaprzątywać głowy, jednak Ron wydaje się być wściekły. Widziałeś jego minę jak nas zobaczył? Gwarantuję, że jest już z tymi informacjami u Dyrektora – mruknął Potter.
- Potty za bardzo się nim przejmujesz – mruknął Draco.
- Smoczku uwierz mi, że gdybym nie musiał to bym sobie tym głowy nie zawracał, ale po ostatnich informacjach wolałbym by dyrektor nie dowiadywał się o moim prywatnym życiu..
- Przypominam, że ty nie masz prywatnego życia Potty – zaśmiał się Draco czym wywołał śmiech u Harrego.
- Tak.. w sumie masz rację. Tylko czekać, aż informacja o naszym związku znajdzie się w gazetach – westchnął Harry czym wywołał udane przerażenie na twarzy chłopaka.
- O nie – Draco przyłożył sobie dłoń do serca – Jak ja się teraz pokażę w domu – jęknął.
- Taaaak…. To rzeczywiście może być problem – mruknął rozbawiony brunet – co powie Twój ojciec gdy dowie się, że jego jedyny syn nie chce przedłużyć gałęzi swojego rodu – zaśmiał się Harry.
- Harry.. On mnie wydziedziczy – mruknął udając, że osuwa się na ziemię.

Harry zaśmiał się przytrzymując chłopaka i mrucząc pod nosem coś o nadwrażliwości arystokratów. Draco zaśmiał się cicho i wykorzystał moment, w którym znajdował się blisko bruneta zmieniając pozycję tak, że teraz to Harry był w objęciach blondyna, który pochylił się nad nim i pocałował zachłannie w usta. Zielonooki nie namyślając się długo oddał chętnie pocałunek. Draco delikatnie wodził dłońmi po plecach Harrego sprawdzając na jak dużo chłopak mu pozwoli jednak nie wyglądało, by kochankowi miało to przeszkadzać. Zadowolony blondyn popchnął lekko Harrego tak, że ten zmuszony był usiąść na łóżku. Draco zbliżył się do niego i delikatnie oparł dłonie na jego ramionach zmuszając chłopak by się położył, a gdy ten to uczynił blondyn zawisł nad nim.
- Draco.. co ty.. - niebieskooki nie dał mu jednak dokończyć tego co miał w zamiarze gdyż ponownie go pocałował wsuwając ostrożnie dłonie pod koszulkę Harrego.
Były gryfon zadrżał czując dotyk chłodnych dłoni ślizgona. Musiał jednak przyznać, że było to przyjemne. Draco ostrożnie wodził palcami po delikatnej skórze Harrego z zadowoleniem patrząc jak ten traci powoli nad sobą kontrolę, a oddaje się przyjemności. Co prawda blondyn wcale nie miał doświadczenia w tych sprawach ale w końcu Harry wcale nie musi o tym wiedzieć. Gdy palce Dracona zaczęły pieścić sutki bruneta z ust chłopa wypłynęły niekontrolowane jęki, które na tyle zawstydziły samego zainteresowanego, że na policzkach złotego chłopca pojawiły się rumieńce dodając mu uroku.
- Jesteś słodki Harry – wymruczał mu tuż przy uchu Draco.
Brunet jednak nie odpowiedział gdyż kochanek delikatnie zaczął nadgryzać i ssać jego ucho co spowodowało kolejną serię niekontrolowanych achów i ochów oraz jeszcze większy rumieniec. Draco nie spieszył się. Nie widział potrzeby. Nie zamierzał przelecieć Pottera tylko chciał, by ten miał z tego tak samo dużą przyjemność jak sam Malfoy. Chłopak oderwał się od ucha i zaczął językiem lizać jego szyję. Harry nie miał sił by stawiać opór Mógł jedynie kwilić pod chłopakiem pozwalając mu by robił z nim wszystko na co ten właśnie miał ochotę, a Draco ochotę miał na więcej. Ostrożnie zdjął z Harrego szatę, koszulę oraz podkoszulek, tak że ten leżał pod nim z nagim torsem ku radości ślizgona. Blondyn na chwilę zaprzestał pieszczot przyglądając się chłopakowi.


- Piękny.. - wymruczał pochylając się znów bliżej i tym razem skupiając na sutkach Harrego.

Powoli zaczął jeden z nich lizać, delikatnie przygryzać i ssać w akompaniamencie spazmów i jęków kochanka, które pieściły jego uszy. Dłonią zaś ostrożnie zjeżdżał niżej. Nie chciał nic wymuszać na brunecie. Wolał działać ostrożnie gdyby nagle Harry stwierdził, że nie chce posuwać się dalej. Nie był tylko pewny czy w obecnym położeniu byłby w stanie przerwać. Nie musiał się jednak o to martwić bowiem zielonooki nie miał najmniejszej ochoty na przerywanie tego co robił z nim Draco. Ręka blondyna powędrowała na niewielkie wybrzuszenie w spodniach bruneta. Chłopak zaczął delikatnie pieścić męskość kochanka przez spodnie chodź sam czuł ucisk w swoich. Starał się jednak jak na razie to ignorować. Harry zakwilił czując pieszczotę, a z jego ust wyrwała się kolejna gama jęków ku radości Dracona. Chłopak zdecydowanym ruchem zdjął spodnie i bieliznę z byłego Gryfona i ponownie zlustrował chłopaka wzrokiem. Zdecydowanie był zadowolony z obrazka, który widział. Harry leżał pod nim całkiem nagi, zarumieniony i tak cholernie bezbronny. Blondyn oblizał usta i zachłannie pocałował chłopaka domagając się by ten pozwolił mu na więcej. Harry rozchylił lekko usta, a niebieskooki pogłębił pocałunek splatając ich języki w namiętnym tańcu. Gdy przestali się całować ślizgon uśmiechnął się zadowolony po czym spojrzał na chłopaka.
- Rozbierz mnie Harry – zamruczał.
Brunet o ile to w ogóle możliwe jeszcze mocniej się zarumienił, ale podniósł się zaczął rozpinać szatę Draco, by po chwili odrzucić ją na bok, to samo stało się z koszulą i koszulką, którą chłopak miał na sobie. Gorzej sprawa miała się ze spodniami bowiem donie Harrego tak bardzo mu drżały, że nie był w stanie poradzić sobie z guzikami u spodni blondyna. Ten jednak nie zamierzał mu pomagać. Nieporadność Harrego była zbyt urocza by to marnować. W końcu złotemu chłopcu udało się pozbawić kochanka spodni. Została już tylko bielizna, którą zdjął kompletnie nie patrząc na chłopaka. Draco był zachwycony poczynaniami Pottera.
- brawo Harry – wymruczał pochylając się i ponownie go całując.
Chłopcy położyli się na łóżku. Draco nakrył ciało Harrego swoim całując go zachłannie. Brunet rozchylił usta pozwalając by język Draco wślizgnął się do nich i znów zaczął namiętny taniec z jego językiem. Ich penisy w tym czasie ocierały się o siebie co powodowało jęki i westchnienia już nie tylko z ust Harrego, ale też i z ust Draco. W końcu blondyn odsunął się i mruknął jakieś zaklęcie.
- Draco.. co ty.. - nie dane mu było jednak dokończyć pytania bowiem chłopak ponownie go pocałował by w tym samym momencie ostrożnie włożyć jeden palec do wnętrza Harrego. Brunet krzyknął zdezorientowany. Pierwsze uczucie było zdecydowanie nie miłe i powodowało dyskomfort.
- Ciiii… spokojnie Harry… zaraz będzie ci dobrze .. - obiecał kochanek.
Harry postarał się uspokoić i tym samym lekko rozluźnić. Blondyn nie kłamał. Po chwili wnętrze bruneta przyzwyczaiło się do palca chłopak i Draco spokojnie mógł zacząć nim poruszać. Najpierw robił to delikatnie chcąc rozciągnąć chłopaka. Harry zaczął się zastanawiać czy może mu być jeszcze bardziej przyjemnie niż w tym krótkim momencie. Po chwili Draco dołożył drugi palcem i ponownie rozciągał chłopaka. Zginał, albo krzyżował palce, które znajdowały się w środku kochanka.
-D..Draco.. - zajęczał brunet ku radości ślizgona.
- Spokojnie Harry – zamruczał blondyn.

Draco wprowadził trzeci palec i zaczął poruszać nimi coraz bardziej energicznie co powodowało głośniejsze jęki u kochanka. Harry miał wrażenie jak by zatracał się w tym wszystkim. Już nie był pewien czy wciąż znajduje się na ziemie, czy może jednak trafił już do raju. Jedno było pewne za nic nie zamierzał tego kończyć. W końcu Draco stwierdził, że Harry jest już gotowy.
- Teraz spokojnie Harry.. - wymruczał przytrzymując jego biodra i naprowadzając na przygotowane wejście swoją męskość.
- Co ty.. robisz? - Zakwilił brunet czując jak coś zdecydowanie większego od palcy próbuje w niego wejść.
- Cii.. spokojnie rozluźnij się – mruknął ostrożnie pchając penisa do środka kochanka.

Harry starał się robić to co mówił chłopak. Po dłuższej chwili rozluźnił się na tyle, że Draco wszedł w niego cały. Oboje chłopców drżało na całym ciele. Draco przytulił się do kochanka i starał się nie ruszać by ten mógł się do niego przyzwyczaić. W końcu poczuł jak biodra Harrego delikatnie się poruszają. Wziął więc to za znak i sam zaczął delikatnie się poruszać. Harry nie był pewien czy w niebie znalazł się wcześniej czy może jednak teraz. Draco też powoli tracił nad sobą kontrolę. Porusza biodrami coraz szybciej pod różnymi kontami. Za którymś z uderzeń z ust Harrego wyszedł najgłośniejszy jak dotąd krzyk na co ślizgon uśmiechnął się lubieżnie oblizując usta. To co przedstawiał obecnie sobą brunet to był dopiero widok. Chłopak leżał całkowicie poddany woli Dracona, z na wpółprzymkniętymi z rokoszy oczami, zasnutymi mgiełką i lekko rozchylonymi ustami, które jak by wolały całuj, całuj, do tego policzki chłopaka były purpurowe. Draco czuł, że jest coraz bliżej. Złapał męskość Harrego w dłoń i zaczął ją stymulować szybkimi pewnymi ruchami, samemu poruszając się szybko w jego wnętrzu. Zarówno brunet jak i blondyn jęczeli i kwilili z przyjemności. Płynne ruchy Dracona stały się szybkie i niekontrolowane, zaś poruszająca się ręka co chwilę drżała powodując fale drgań. W końcu oboje doszli w tym samym momencie krzycząc głośno. Harry oddychał ciężko jak by właśnie przebiegł spory maraton, a Draco, który opadł na niego również nie mógł złapać oddechu. Nie zmieniało to jednak faktu, że oboje byli cholernie zadowoleni i spełnieni.
- Draco.. ja.. - zaczął Harry
- Ciii… nic nie mów, jeszcze nie teraz – Draco przyłożył kochankowi palec do ust, a ten tylko kiwnął głową i przytulił się do partnera.


Blondyn przytulił chłopaka cholernie zadowolony z takiego obrotu spawy. Czuł, że wie co chciał mu powiedzieć, Harry, ale wiedział też że to nie najlepsza pora. Jeszcze nie teraz. Chodź sam chętnie by mu powiedział to samo.

8 marca 2016

Rozdział XI - Wyjaśnienia

Hej robaczki ^^

Mały prezencik na dzień kobiet w postaci kolejnego rozdziału :)
Mam nadzieję, że się spodoba :)


_______________________________________________________________



Potter spojrzał na swojego Mistrza eliksirów z nieskrywaną pogardą.


- Czy ktokolwiek może mi powiedzieć o tu się wyprawia i gdzie ja do diabła jestem? I dlaczego jestem tutaj z tobą? - chłopak uniósł brwi patrząc z nienawiścią na swojego nauczyciela.
- Z łaski swojej Potter zamilcz to zaraz wszystkiego się dowiesz – odrzekł Snape napawając się faktem, że biedne złote lwiątko nie wie co się dzieje.


Jedno było pewne plan Chrisa budził w nim lekkie obawy. Dla niego pojawianie się jako Voldemort to samobójstwo. W końcu Potter nie jest dzieckiem bardziej niż szoku, którego spodziewał się jego mistrz Snape obawiał się ataku ze strony głupiego Pottera. Sądził, że lepiej gdyby Chris nie przywdziewał wyglądu swojego brata, a pozostał sobą, jednak ten uparł się, że tak właśnie będzie lepiej. Severus obawiał się, że Christian w swojej upartości nie posłucha jego rady. Mógł więc mieć tylko nadzieję, że chłopak nie rzuci od razu serią zaklęć. Cóż on swoją część zadania wykonał, a w dalszej części nie zamierzał uczestniczyć. Przeczuwał bowiem, że lada moment zrobi się tu niezwykle gorąco, a on chciałby jeszcze trochę pożyć.


- Rusz się Potter. Nie zamierzam stracić całego dnia na patrzenie na twoją zdezorientowaną twarz – warknął profesor.
- Nigdzie nie idę cholera wie co mnie tam czeka – odwarknął chłopak.
- Dobrze ci radzę, żebyś poszedł za mną po dobroci inaczej będę zmuszony użyć siły – ostrzegł go Snape.


Potter warknął cicho, ale ruszył za mężczyzną. Może i pokonał Voldemorta, ale po prawdzie nie do końca sam. Wątpił więc by w starciu z czarodziejem o wiele starszym od niego mógł wygrać. Jednak nie zamierzał pokazywać, że obawiałby się starcia ze Snapem. Severus zaprowadził Pottera do dużego pokoju, który okazał się być salonem i wskazał duży wygodnie wyglądający fotel w pobliżu kominka. Harry skorzystał z zaproszenia i rozsiadł się w owym fotelu uprzednio rejestrując fakt, że jego obicie jest w zgnito zielonym kolorze. Chłopak zaczął z wolna rozglądać się po pokoju zauważając co rusz, że nie tylko fotel ma barwy Slitherinu. Ściany pokoju również były w kolorze zieleni ze srebrnymi ornamentami, a nad kominkiem wisiał ogromny wąż i spoglądał na siedzących. Harremu przypadł do gustu wystrój pomieszczenia i z ciekawością oczekiwał spotkania z owym nieznajomym, który go zaprosił.


- Doskonale Potter. Ty tu sobie posiedź, a ja oznajmię mojemu przyjacielowi, że już się zjawiłeś. – poinformował go mężczyzna.
- Obawiam się, że nigdzie się nie wybieram – odparł sarkastycznie chłopak.
- Nie bądź impertynencki Potter, albo po powrocie pozbawię cię znacznej ilości punktów – ostrzegł nietoperz.
- Nie zrobi pan tego, bo tak samo jak mnie zależy panu na wygraniu pucharu domów – odparł spokojnie Harry.


Sev zaklął szpetnie pod nosem. Cholerny gnojek miał rację. Może jednak wróci tutaj razem z Chrisem i popatrzy sobie na reakcję Pottera? Tak.. to może być dobrą nagrodą a to, że musi z nim przebywać. Nie zaszczycając już Pottera odpowiedzią zniknął z komnaty, by udać się do gabinetu Chrisa. Mężczyzna zapukał do drzwi, po czym otworzył je i wślizgnął się do ciemnego pomieszczenia, w którym jedynym źródłem światła były świecie. Najwyraźniej Chris podobnie jak jego brat lubił półmrok.


- Witaj Severusie, przyprowadziłeś chłopaka? – postać siedząca w wysokim fotelu odwróciła się w stronę mężczyzny.
- Tak mój panie, czeka na ciebie w salonie – Snape skłonił się lekko.
- Doskonale, zatem zaprowadź mnie do niego. Sam zaś będziesz mógł, albo z nami zostać, albo zostawić nas samych – Chris dał mężczyźnie wybór.
- Jeśli pozwolisz chętnie zostanę – na ustach profesora pojawił się złośliwy uśmiech.
- Jeśli tego chcesz nie widzę przeciwwskazań – Chris uśmiechnął się pobłażliwie.

Mężczyzna wstał z fotela i wziął do ręki różdżkę. Nakierował ją na siebie i szybko mruknął kilka zaklęć, które całkowicie zmieniły jego wygląd zewnętrzny. Teraz przed Severusem stał nie kto inny jak sam Lord Voldemort.
- Zatem chodźmy – mruknęła postać kryjąc twarz w kapturze.
Snape skłonił się i poprowadził swojego pana przez wąski korytarz do ostatniej komnaty, gdzie na jednym z foteli blisko kominka siedział młody chłopak w okularach i z blizną na czole.
- Potter zechciej przywitać swojego gospodarza – mruknął Severus czym spowodował, że Harry oderwał wzrok od igrających w kominku płomieni, a skierował go na profesora i towarzyszącą mu postać. Mężczyzna, w kapturze uśmiechnął się pod nosem. Przedstawienie czas zacząć mruknął do siebie po czym spokojnym wolnym gestem zrzucił z głowy kaptur.
- Witaj Harry Potterze – zwrócił się do chłopaka.



***



Draco chodził poirytowany po swojej komnacie. Przeklęty złoty chłopiec nie raczył powiedzieć mu, że zarobił szlaban. Na dodatek ani jego, ani jego wuja nie ma w zamku. Coś się święciło, a on Draco nie wiedział co. Niech no tyko wrócą do Hogwartu już on im powie co o tym myśli.



***



Hermiona od pamiętnej kłótni nie odzywała się do Rona. Unikała też jego spojrzeń oraz starała się jak najrzadziej przebywać w jego obecności chyba, że było to konieczne bo odbywały się akurat zajęcia. Jednak jak tylko się kończyły dziewczyna znikała. Ron starał się od tamtego czasu za wszelką cenę pogodzić z dziewczyną, jednak ona nie chciała go słuchać. Wiedział, że może mieć pretensje tylko do siebie. Gdyby w tedy nie przesadził, gdyby nie poniosły go emocje.. Zaraz jest ktoś na kogo mógł spokojnie przerzucić swoją złość – Potter. Tak to przez niego pokłócił się z Hermioną i to przez niego inni gryfoni patrzą na niego jak na najgorsze zło świata.



***



- TO TY!! – wrzasnął Harry – TO NIE MOŻLIWE TY JESTEŚ MARTWY! TY NIE ŻYJESZ! 
- Uspokój się Harry Potterze – cicho odezwała się postać – nic ci tu nie grozi
- NIC MI NIE GROZI?! NIC?! I TO MÓWISZ TY?! – Potter nie wydawał się uspokajać.


Chris obserwował jego wybuch śmiejąc się w duchu dokładnie tego się spodziewał. Mógł teraz spokojnie zdjąć zaklęcie. Wyciągnął różdżkę i machnął nią nad sobą. Lord Voldemort zniknął, a na jego miejscu stał przystojny młody mężczyzna uśmiechając się z lekka ironicznie. Ta nagła zmiana wywołała kolejny szok u Pottera.


- Co.. co się.. dzieje? – tym razem krzyk przeszedł w cichy półszept. 
- Jeśli zechcesz mnie wysłuchać Harry to obiecuję, że wszystkiego się dowiesz – odpowiedział Chris.
- Kim.. kim ty jesteś? – spytał chłopaka.
- Ach no tak nie przedstawiłem się wybacz – uśmiechnął się drwiąco – jestem Christian Marvolo Ridle i jestem bratem Toma Marvolo Ridla – odpowiedział obserwując reakcję chłopaka.


Harry otworzył szeroko oczy, a jego usta lekko się rozchyliły. W tym, krótkim momencie przypominał jednego z tępych osiłków Malfoya. Jednak nic dziwnego, w końcu nie na co dzień zostaje się uraczonym informacją, że twój największy wróg ma brata. Chris napawał się szokiem jaki wywołał w młodym czarodzieju, za to Snape patrzył na wyraz twarzy chłopaka z politowaniem i to on odezwał się pierwszy.


- Panie Potter racz zamknąć usta i zmienić wyraz twarzy. Chcę wierzyć, że posiada pan chodź nikłe pokłady inteligencji – mruknął naczelny postrach Hogwartu.
Harry oprzytomniał na słowa Severusa i otrząsnął się z pierwszego szoku.
- Doskonale – mruknął Sev.
- Dziękuję Severusie – uśmiechnął się lekko Chris. – Mam nadzieję, że wybaczysz mi tę pierwszą mistyfikację, którą cię uraczyłem – odezwał się tym razem do Harrego – jednak sądziłem, że tak będzie lepiej – mruknął mężćzyzna.


Harry wciąż jednak milczał. W jego głowie powstawało pytanie za pytaniem. Jakim cudem Voldemort ma brata? Czemu nikt mu nie powiedział, że go ma? Czy ktoś wie jeszcze, że on żyje? Chris i Sev obserwowali młodzieńca czekając tym razem na jego ruch.


- Czemu.. czemu ja nic nie wiedziałem? Czemu dyrektor nic nie powiedział o tym, że Tom miał brata? Czyżby sam też nie wiedział? – spytał skołowany zielonooki.
- Obawiam się, że dyrektor doskonale wie, że jestem bratem Toma oraz najpewniej wie, że żyję – odpowiedział Chris.
- Więc dlaczego nic mi nie powiedział? – spytał buntowniczo Potter.
- A jak myślisz? – odpowiedział pytaniem na pytanie Chris.

Potter zamyślił się na chwilę. Porównywał szczątkowe informacje uzyskane od Chrisa z tym co dowiedział się od swojego wujostwa i zaczynał powoli w to wierzyć.
- Chcecie mi wszyscy wmówić, że dyrektor jest tym złym, a Voldemort to ten dobry? Czy was wszystkich popierdoliło?
- Język Panie Potter – ostrzegł go Snape jednak Chris tylko podniósł rękę.
- My w przeciwieństwie do niego nic ci nie chcemy wmówić – odparł białowłosy z lekkim uśmiechem. – Ja daję ci wybór. Możesz wysłuchać mojej historii, a potem zdecydować czy nadal ufasz dyrektorowi, czy jednak nie.


Chris był przekonany, że Potter przystanie na tę propozycję. Widział po nim, że dzieciak jest rozchwiany, że łaknie prawdy jak powietrza. Bardzo go to cieszyło. Nie wiedział jeszcze kto, ale najwyraźniej ktoś zachwiał w nim niepodważalność Dumbledore, a to działało na jego korzyść. Najwyższy czas by dać staremu piernikowi porządną lekcję życia.


- Zgoda, niech tak będzie – odpowiedział brunet. 
- Doskonała decyzja Harry, zatem usiądźmy wygodnie, a ja przejdę do historii. Ostrzegam tylko, że do krótkich ona nie należy więc będziesz musiał uzbroić się w cierpliwość – ostrzegł chłopaka.
- Spokojnie, potrafię być niebywale cierpliwy – odparł zielonooki.



***



Dumbledore od samego rana chodził niespokojny. Przeczuwał, że ma się dzisiaj wydarzyć coś co podziała na jego niekorzyść, jednak nie potrafił określić co. Miał ochotę wezwać do siebie Pottera, ale kazał mu przyjść nie dalej niż kilka dni temu, a nie chciał wzbudzać w chłopaku niepokoju. Przyzwyczaił go bowiem do niezbyt częstych wizyt u siebie. Miał nadzieję, że to dziwne przeczucie niepokoju jest tylko zwykłym przeczuciem i że nic złego się nie wydarzy.



***



- Wiesz Harry, tak sobie pomyślałem, że jest lepszy sposób byś wszystko zrozumiał – mruknął nagle Chris.
- Lepszy? – Potter uniósł lekko jedną brew. – Ostrzegam, jeśli zechcesz rzucić na mnie jakiekolwiek zaklęcie będę się bronić.
- Spokojnie nie mam takiego zamiaru. Pokażę ci kilka wspomnień. Chodź za mną.

Harry musiał przyznać, że to nie głupi pomysł. Zawsze może sprawdzić wiarygodność tych wspomnień, żeby mieć pewność, że ni przy nich nie mieszał. Mężczyzna poprowadził go korytarzem ku schodom prowadzącym na drugie piętro, a tam udali się ku prawemu skrzydłu rezydencji by stanąć przed ścianą. Chris wyciągnął różdżkę i stuknął nią wypowiadając jakieś zaklęcie. Przed nimi pojawiły się drzwi.


- Zapraszam do środka Harry – Chris zrobił zapraszający gest.
- Gdzie Profesor Snape? – spytał chłopak zauważając, że znienawidzonego belfera nie ma z nimi.
- Sądzę, że postanowił dać nam trochę prywatności i zapewne został w salonie, ale jeśli nie czujesz się pewnie mogę go zawołać – zapewnił Chris.
- To nie jest koniecznie – zaoponował szybko były gryfon.
- Zatem wejdź i poznaj prawdę

Harry wszedł do niedużego pomieszczenia, w którym znajdowała się misa ustawiona na wysokim podeście. Myślosiewnia. Znał ją, gdyż taką samą widział u Dumbledora. Stary piernik wyjaśnił mu co to jest, do czego służy i jak tego używać.
- Zatem Harry pozwól, że zabiorę cię na przechadzkę do przeszłości – mruknął nalewając pierwszą fiolkę, by potem nalewać kolejne.

Harry Przyłożył twarz do tafli wody i poczuł znajome szarpnięcie. Po chwili leciał w dół, aż wylądował w jakiś pomieszczeniu. Po chwili otrząsnął się i zauważył obok siebie Chrisa. Najwyraźniej postanowił mu towarzyszyć. Zielonooki wstał i rozejrzał się w okól siebie. Po chwili dostrzegł młodego na oko siedmio może ośmioletniego chłopca, który siedział w bibliotece czytając książkę gdy do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna o ciemnych włosach i zielonych oczach. Spojrzał surowo na dziecko.


- Christianie nie garb się – usłyszał chłodne polecenie natychmiast prostując plecy. – Doskonale gdzie twój brat Tom?
- Nie wiem ojcze, powinien być w Sali ćwiczeń – odpowiedział chłopiec.
- Czy nie wydaje ci się, że ktoś jeszcze powinien tam być? – surowe spojrzenie mężczyzny spowodowało, że po plecach chłopaka przeszły ciarki.
- Masz rację ojcze, już tam idę – odpowiedział szybko i czmychnął z biblioteki ku zadowoleniu swojego ojca.

Chłopiec pobiegł długim korytarzem, aż do jego końca gdzie ów korytarz rozgałęział się. Młody Chris skręcił w lewo i znów przebiegł całą długość. Tym razem nie  było kolejnego rozgałęzienia lecz drzwi, które chłopiec popchnął. Gdy się otwarły znaleźli się w ogromnej pustej Sali. No nie do końca pustej bo już ktoś w niej był.
- No nareszcie Chris – odezwał się inny dziecięcy głos.
- Mogłeś po mnie przyjść Tom – odburknął bratu
- No mogłem, ale mi się nie chciało – zaśmiał się brunet.
- Jesteś okropny Tom – białowłosy nadął zabawnie policzki


~


Wspomnienie skończyło się, a jego miejsce zajęło kolejne. Tym razem jego oczom ukazała się komnata, w której znajdowało się spore łoże, niewielkie biurko i kilka szaf. Najwyraźniej był to czyjś pokój. Po chwili Harry spostrzegł do kogo należał. Na łóżku siedział Chris, ale już nie miał siedmiu lat. Siedzący chłopak mógł mieć lat około piętnastu. Młodzieniec siedział czytając jakąś książkę. Gdy Harry przyjrzał jej się bliżej zauważył, że był to podręcznik eliksirów. Nagle drzwi komnaty otwarły się i do pokoju weszła kobieta. Była wysoka i szczupła. Jej włosy miały biały kolor, a oczy szmaragdowy kolor. Teraz przynajmniej wiedział do kogo podobny był Chris, a do kogo Tom.  Chłopak podniósł głowę i spojrzał na kobietę.


- Witaj matko – uśmiechnął się lekko.
- Witaj synu, widzę, że znów czytasz o eliksirach – uśmiechnęła się.
- Owszem, są bardzo ciekawe – odpowiedział.
- Skoro tak bardzo cię interesują może zostaniesz mistrzem eliksirów?
- Rozważam taką opcję. Gdy skończę naukę chcę startować na nauczyciela – poinformował ją.
- Bardzo mnie to cieszy mój synu. Obyś robił to co kochasz.


~


To wspomnienie również dobiegło końca i Harry został porwany do kolejnego. Tym razem Chris oraz Tom byli dorośli i Harremu ciężko było oszacować ile mogą mieć lat.

- Tom uspokój się – Chris starał się uspokoić wzburzonego brata. Wyglądało na to, że chwilę temu coś się stało.
- Jak mam się uspokoić? No jak? Oni nie żyją!!! Rozumiesz? – Tom krzyczał wściekle.
- Tak, rozumiem, ale krzyk nie wróci im życia. Poza tym to byli już starzy ludzie. Taka jest kolej rzeczy bracie – starał się uspokoić chłopaka.
- Nie wierzę, że umarli naturalnie, nie wierzę Chris to mi śmierdzi – odpowiedział.
- Obyś się mylił – powiedział smutno Chris.

~


Kolejna fiolka i kolejne wspomnienie.

-Nie!Nie!Nie! Ona nie mogła umrzeć! To nie możliwe! – Tom wypadł z domu jak burza. – Odnajdę go! Odnajdę i zamorduje! 
- Opanuj się nic mu nie udowodnisz, a tylko dasz satysfakcję gdy pozwolisz by cię zabił – Chris położył dłonie na ramionach brata starając się nad nim zapanować.
- Nie mów mi co mi wolno, a co nie! Wiesz tak samo jak ja kto to zrobił – odwarknął.
- Owszem, masz rację, ale nie rozumiem jego motywów, nasi rodzice nie zrobili nic złego – Chris zamyślił się.
- Zamierzam z nim walczyć – odezwał się nagle Tom znacznie spokojniejszym tonem.


~


Srebrzysta nić spływała do misy, by znów porwać Harrego w przeszłość.

- To szaleństwo – wysoka zakapturzona postać zdawała się z czymś nie zgadzać.
- Wiesz równie dobrze jak ja, że to jedyny sposób by się czegoś dowiedzieć – odezwała się skryta w cieniu postać.
- Nie chcę żebyście uczynili go strażnikiem tajemnicy to szaleństwo – zaoponowała postać.
- Może i masz rację Tom, ale to jedyny sposób by dowiedzieć się co ten szaleniec kombinuje.
- Nie podoba mi się to. Uważam, że to szaleństwo, ale nie mogę zmusić was do niczego. Mogę tylko prosić, żebyście byli ostrożni – odparł zrezygnowany mężczyzna.
- O to możesz być spokojny, będziemy bardzo ostrożni. Poza tym wiesz, że spodziewamy się dziecka i nie chcemy by przedwcześnie musiało zostać sierotą.
- Wiem – mruknął Tom. – Zatem powodzenia przyjaciele.

Z cienia wysunęły się dwie postacie. Kobieta o płomienno rudych włosach i zielonych oczach oraz mężczyzna w okularach i niesfornych czarnych włosach. Harry rozpoznał w nich swoich rodziców.


~


To wspomnienie miało być ostatnim. Jednak Harry nie rozumiał dlaczego to właśnie to wspomnienie napawa go niepokojem.

-Sev co się dzieje? – Tom spojrzał na nauczyciela przenikliwie.
- Mam złe wieści. Potterowie.. nie żyją – powiedział cicho.
- Niemożliwe.. – Tom usiadł na fotelu. – Kiedy?
- Wczoraj. Dumbledore zjawił się w dolinie Godryka i pozbawił życia Jamesa oraz Lili. Jednak oszczędził chłopca.
- Dlaczego? – zdziwił się Voldemort.
- Ponieważ Lili przed śmiercią poświęciła się dla chłopca ofiarując mu tarczę – odpowiedział Snape.
- Co z nim się stanie?
- Dumbledore zaniósł chłopca do siostry Lili. Jednak mam obawy czy czegoś nie kombinuje – mruknął Sev.
- Obserwuj go.
- Jak rozkażesz mój panie – Snape aportował się z cichym trzaskiem pozostawiając Toma samego. 

Ten zaś wstał i udał się do ostatniej komnaty na końcu rezydencji. Wszedł do pokoju, którego wcześniej nie było widać.

- Ach Tom, jak miło cię widzieć – Harry najpierw usłyszał głos dopiero potem zlokalizował właściciela.
-Witaj Chris – Tom obdarzył brata czymś na kształt uśmiechu.
- Coś się stało i nie próbuj kłamać widzę po twojej minie – ostrzegł chris.


Ciemnowłosy mężczyzna chcąc nie chcąc powiedział bratu najnowsze informacje. Chris po raz kolejny z rzędu próbował wyperswadować bratu, że pomysł iż on będzie tu siedział podczas gdy całą reszta nadstawia karku jest zgoła nierozsądny jednak Voldemort nie chciał o tym słyszeć. Zdecydowanie nie chciał by Christian był narażony na atak tego cholernego pomylonego starca. W zdecydowanych słowach powiedział bratu co o tym myśli po czym pożegnał się i wyszedł.


~


Harry siedział na podłodze próbując przyswoić nowe informacje i fakty. Wyglądało na to, że te wspomnienia są prawdziwe, a to by oznaczało, że Dursleyowie nie kłamali gdy z nimi rozmawiał. Świat stawał właśnie na głowie. Christian przyglądał się młodemu czarodziejowi uważnie jednak nie odzywał się. Czekał, aż ten odezwie się pierwszy. Po upływie około dziesięciu minut doczekał się tego.


- Przez tyle lat karmiony byłem kłamstwami… przez te wszystkie lata wierzyłem, że człowiek, którego zabiłem jest zły. Że to on jest winny śmierci moich rodziców i wielu innych ludzi…
- Nie zadręczaj się tym teraz Harry – Chris spojrzał na niego nieco łagodniej.
- Przestań.. Czemu Tom nigdy mi nie powiedział? Przecież mógł to zrobić – wypomniał chłopak.
- Nie wydaje mi się by miał ku temu sposobność. Nie zauważyłeś, że Dumbledore starał się zawsze mieć na ciebie oko? – zauważył białowłosy.
- Niby jak? Wzywał mnie do siebie raptem z trzy albo cztery razy do roku – odparł chłopak.
- A czy nie miałeś przypadkiem „przyjaciół” którzy nie odstępowali cię na krok? – spytał mężczyzna.

Żyłka na czole chłopaka drgnęła. Czyżby Ron i Hermiona działali pod dyktando tego starego zgreda? Jeśli rzeczywiście tak było nigdy im tego nie wybaczy.
- Proponuje wracać do salonu. Sądzę, że Snape będzie chciał już wracać do szkoły. W końcu Twój szlaban nie powinien trwać w nieskończoność – przypomniał zielonookiemu.
- Ach racja szlaban – mruknął chłopak – całkowicie o nim zapomniałem – przyznał spokojnie.
- Nie wątpię. Przy takich atrakcjach – mruknął Chris co spowodowało, że kąciki ust Harrego drgnęły w lekkim uśmiechu.


Mężczyzna ruszył korytarzem, a za nim niczym cień podążył czarnowłosy młodzieniec. Oboje udali się na powrót do salonu gdzie oczekiwał na nich nauczyciel. Snape nawet nie drgnął gdy weszli do komnaty. Jedyne co zrobił to utkwił w nich świdrujące spojrzenie.


- Zatem Harry czy już coś zdecydowałeś? – spytał białowłosy.
- Na razie nie, jednak wiedz, że nie ufam Dumbledorowi. Nie znaczy to jednak, że od razu polecę za tobą – ostrzegł mężczyznę.
- To oczywiste. Zatem wracajcie teraz do szkoły, wkrótce znów się spotkamy Harry Potterze – Chris uśmiechnął się tajemniczo.
- Zatem do zobaczenia – mruknął Potter.

Severus wstał z fotela i spojrzał na obu rozmawiających. Po chwili wziął pióro i podał je Potterowi.
- Do zobaczenia mistrzu – uśmiechnął się chłodno.
- Do zobaczenia Severusie


Harry dotknął pióra i od razu poczuł znajome szarpnięcie w okolicy pępka, a już po chwili znaleźli się w gabinecie Snapea. Harry wciąż lekko oszołomiony ilością informacji nie ustał stabilnie po teleportacji i wylądował na ziemi. Chwilę trwało nim świat wokół niego przestał wirować.


- Potter, jeśli zamierzasz rzygać to z łaski swojej poza obrębem moich komnat albo każę ci to zjeść – ostrzegł go Snape.
- Nie będzie to koniecznie panie profesorze. Już mi znacznie lepiej – odpowiedział chłopak.
- Skoro tak to zmiataj z moich komnat, ale to już – warknął nietoperz. 
- Oczywiście. Dobranoc Profesorze Snape.



Harry opuścił komnaty mistrza eliksirów i udał się do dormitorium slitherinu. Cały czas myślał nad tym co pokazał mu Chris. Wyglądało na to, że od samego początku był oszukiwany przez człowieka, któremu zaufał. Jak mógł być tak naiwny.. tak głupi. Na dodatek najprawdopodobniej Hermiona i Ron byli na każde zawołanie starca co jeszcze bardziej irytowało bruneta. Miał wielką ochotę pójść do komnat Albusa i zapytać go o to wszystko. Brunet wziął kilka głębszych oddechów i skierował się do dormitorium. Gdy znalazł się przed wejściem wymruczał hasło i wszedł do środka. W pokoju wspólnym siedziało kilka osób, które na jego widok zamilkły. Potter prychnął pod nosem i udał się do swojej komnaty. Nareszcie będzie miał trochę ciszy i spokoju co pozwala na spokojne przemyślenie tego co się dzisiaj dowiedział jak i tego co dane mu się było dowiedzieć wcześniej od jego wujostwa.

Zaczarowani